Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć w warsztatach kulinarnych o tematyce ryby i owoce morza. Muszę przyznać było dla mnie bardzo emocjonujące wydarzenie, poznałem parę ciekawych przepisów, a wyszedłem stamtąd z głową pełną moich własnych. Zrozumiałem też że zbyt kombinuję, efektem czego na moich talerzach panuje chaos, dlatego zaprezentuje wam dzisiaj mój własny minimalistyczny, przepis na krewetki. A ich przygotowanie zajmie wam nie wiecej niż 15 minut. W sam raz jako starter lub śródziemnomorskie danie po dodaniu paru dodatków. 




Składniki na 1 porcję:

- 6 średnich krewetek
- 1 gałąź selera naciowego
- chili w płatkach
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżka masła
- 2 ząbki czosnku
- pieprz
- sól morska

Przygotowanie:

Krewetki obieramy z pancerzy i wyciągamy żyłkę najłatwiej za pomocą wykałaczki. Na patelni rozgrzewamy oliwę wrzucamy posiekany czosnek i seler w plastrach. Wrzucamy gotowe krewetki i obsmażamy z  obu stron,przyprawiamy chili solą i pieprzem.  Kiedy są już obsmażone wykańczamy masłem dla lepszego smaku.

Serwis:

Na talerzu układamy krewetki kolejno tworząc łuk a na każdej kładziemy plasterek selera, talerz oprószamy delikatnie płatkami chili. Ładnie, smacznie, minimalistycznie.



Życzę wszystkim smacznego , zapraszam do polubienia, subskrybowania, udostępniania mojego bloga oraz polecenia znajomym.
Prosto po spotkaniu z czarującą komisją Hell's Kitchen na castingu w Krakowie, postanowiłem powrócić do niedocenionego przezemnie teksańskiego przepisu na chili con carne. Jaki może mieć to związek? Już na castingu było chwilami gorąco, ale dzięki przesympatycznej komisji, która nie stroniła od bezpośrednich pytań, poziom stresu, bujał sie na niskim poziomie. Osobiście bardzo chętnie bym powtórzył to doświadczenie, choć mam nadzieję że reżyser pozna się na moim talencie i takiej konieczności nie będzie. Jeśli tak się stanie z racji na disclaimer w umowie na moim blogu zapanuje cisza, mam nadzieje że na conajmniej 10 tygodni. W miedzyczasie proponuje superprosty, tani, i smaczny przepis na chili con carne.





Składniki:

- 0,5 kg mięsa mielonego wołowo-wieprzowego
- 1 puszka pomidorów krojonych
- 1 puszka gotowanej czerwonej fasoli w sosie własnym
- 1 puszka kukurydzy
- 2 średnie cebule
- 3 łodygi selera naciowego
- chleb wiejski na zakwasie
- ser typu twardego
- sól morska
- pieprz
- chili w płatkach
- oliwa

Przygotowanie:

Do garnka z grubym dnem wlewamy 5 łyżek oliwy i jedną drobno posiekaną cebulę, kiedy cebula się zeszkli, czyli nieco wcześniej niż zezłoci, nastepnie dorzucamy mięso mielone zmieszane z przyprawami (pieprz chili i sól) Wszystko razem mieszamy aż mięso nam się ładnie podsmaży a cebula skarmelizuje. Kiedy jest juz gotowe dodajemy pomidory z puszki, fasolkę razem z zalewą oraz kukurydzę bez zalewy. Puszkę po pomidorach dobrze przepłukać odrobiną wody i także wlać do gara. wszystko dusimy 30 minut, pod przykryciem na średnim ogniu. Po tym czasie mozemy, powinniśmy, musimy sprawdzić smak i doprawić wedle oczekiwań. Moje są proste i przyziemne "łzy mają lecieć z oczu", ze szczęścia? Nie koniecznie.

Serwis:

Nakładamy porcję na głęboki talerz posypujemy drobno siekaną cebulą oraz selerem naciowym (patrz foto) dodajemy dwie kromki chleba wiejskiego oraz jedną marynowaną papryczkę chili z nasionami, w przypadku gdyby ktoś miał czelność powiedzieć że mało pikantne.Odrobina tartego sera zawsze doda smaku zwłaszcza jeśli to parmezan.



Życzę wszystkim smacznego , zapraszam do polubienia, subskrybowania, udostępniania mojego bloga oraz polecenia znajomym.
Według opini publicznej jest głównym składnikiem diety odpowiedzialnym za nadciśnienie tętnicze, choroby sercowo-naczyniowe oraz miażdżycę. Przypisano jej także właściwości powodowania otyłości i cukrzycy typu drugiego. Światowa organizacja zdrowia WHO przypisuje temu minerałowi większość złych uczynków przeciw zdrowiu ludzkości. Krótko mówiąc "sól to zło", i tak właśnie brzmi kłamstwo powtarzane nam od lat przez niedouczonych lekarzy i dietetyków. A może to nie kłamstwo tylko konspiracja, może to co powszechnie nazywa się solą nią wcale nie jest, a prawdziwa sól odeszła w zapomnienie. Brzmi to troche jak matrix, i jest solidną podstawą do stworzenia mitu, ale skupmy się na prawdzie.



 Według nauki sole mineralne to podstawowy materiał budulcowy i regulacyjny organizmu. A jego brak lub nadmiar może prowadzić do poważnych zaburzeń w organiźmie człowieka. Organizm człowieka zaprogramowany jest na utrzymywanie stałego ciśnienia osmotycznego. Czyli stałej proporcji między solami mineralnymi a wodą w której są rozpuszczone, fenomenem tego zjawiska jest to że proporcja ta jest dokładnie taka sama jak w wodzie morskiej. Tak idealna proporcję uzyskujemy spożywając sól która ma zapisaną tą proporcję z praoceanu w pamięci komórek.
 Jest tylko jedna sól na swiecie i jest to sól morska, wszysko inne co mozna kupić ze sklepowej półki to sól rafinowana, czyli oczyszczona nie wiadomo po co z minerałów i zanieczyszczeń, ale za to ładna, biała, sypka, i czyściutka.
Popatrzcie jak wyglądają dwie najczystrze formy soli nierafinowanej, te dla nas najzdrowsze: czyli sól himalajska i sól alpejska, oba zawierają około 54 minerałów niezbędnych dla organizmu.




Sól jest wartościowym składnikiem mineralnym naszej diety, a o jej wartości jak widać z historii wiedzieli więcej w XVI wieku gdzie cena soli wynosiła 1:1 ze złotem. Dzisiaj 1kg soli rafinowanej kosztuje 0.5 pln, a z  koleii 1 kg soli himalajskiej lub alpejskiej 10 pln. Nie dajmy się zwieść pozorom i nie nazywajmy naszej sojuszniczki białą smiercią, albo nauczmy się ją chociarz rozpoznawać. Podstawą na wojnie to rozpoznać wroga, i nie strzelać do sojusznika mawiał Napoleon Bonaparte. A wy jak długo będziecie strzelać do sojusznika?

Spodobał Ci się ten artykuł, podziel się nim ze znajomymi. Masz jakieś wątpliwości, zapytaj mnie a  na pewno odpowiem. Chciałbyś coś dodać, zostaw komentarz.
W poszukiwaniu tradycyjnych smaków kuchni śródziemnomorskiej było by conajmniej w nietakcie pominąć właśnie ten sos. Po pierwsze jego podstawą jest swięta włoska trójca, czyli seler naciowy, cebula i marchew. Po drugie jest to jedno z niewielu ragu w którym nie ma pomidorów, a zamiast czerwonego wina jest białe. Po tym wstępie nie muszę już chyba nikogo nakłaniać do tego przepisu, jest naprawdę unikatowy i prosty, a efekt końcowy zaskakujący. Jak każdy sos serwuje się go z dedykowanym do niego makaronem w tym przypadku jest to Penne. Zapraszam więc na Penne z Białym  Ragu. Dobór mięsa ma tu ogromne znaczenie, jeśli wybierzecie filet który łatwiej będzie wam obrobić to ragu wyjdzie "suche", jeśli z kolei skusicie sie na mielone drobiowe, to fuj, jak wy możecie jeść taki syf !!! A może zmielicie sami mięso z nogi, jestem za.



Składniki:

- 1 cała noga z kurczaka
- 1 łodyga selera
- 1 średnia cebula
- 1 mała marchew
- 200ml bulionu drobiowego
- 100 ml białego wina wytrawnego
- 3 liście laurowe
- 3 gałązki tymianku
- 2 ząbki czosnku
- 1 chili
- pieprz
- sól morska
- Oliwa z oliwek

Przygotowanie:
Nastawiamy wode na makaron. Selera, cebulę i marchew kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na patelni z 2 łyzkami oliwy na niskim ogniu z dodatkiem liści laurowych, tymianku, i chili. W tym czasie obieramy mięso z nogi kurczaka i kroimy w małą kosteczkę. Pokrojone mięso solimy i pieprzymy. Po 15 minutach dorzucamy obrane mięso do świętej włoskiej trójcy i delikatnie podsmażamy równomiernie ze wszyskich stron (tzn dużo mieszamy). Zalewamy winem i pozwalamy mu odparować nastepnie zalewamy bulionem przykrywamy i dusimy 15 minut potem odkrywamy i redukujemy. Woda na penne już bulgota więc wrzucamy makaron i gotujemy około 10 do stanu al dente. Przelewamy chochlę wody z makaronu do sosu i redukujemy, przekładamy makaron i kończymy na patelni.

Serwis:
Podajemy ze świeżo tartym parmezanem lub pecorino, odrobiną oliwy z oliwek i natką pietruszki lub kolendry.



Życzę wszystkim smacznego , zapraszam do polubienia, subskrybowania, udostępniania mojego bloga oraz polecenia znajomym.